Po opuszczeniu swojego rodzinnego miasta w Nowej Zelandii i podróżach po Australii i Wielkiej Brytanii, Rachael Brown w końcu zapuściła korzenie w swoim własnym salonie fryzjerskim w stylu retro George & Brown w Newtownards. Rozmawialiśmy z Rachael, aby dowiedzieć się, jak znalazła się w mieście w Irlandii Północnej i co czeka ją w jej "oazie spokoju".
Kiedy wiedziałaś, że chcesz być fryzjerką? Moje zainteresowanie fryzjerstwem zaczęło się, gdy miałam siedem lat. Zdobyłam kwalifikacje fryzjerskie w moim rodzinnym mieście w Nowej Zelandii i pracowałam w moim pierwszym salonie fryzjerskim w 2000 roku. Tak jakby wpadłam w to, kiedy przeprowadziłam się do miasta, ale uwielbiałam uczyć się więcej o pracy z maszynką do strzyżenia, łącząc ją z pracą nożyczkami, taką jak splatanie.
Po dwudziestu latach przeniosłaś się z Nowej Zelandii, podróżowałaś po całym świecie i wylądowałaś w Irlandii Północnej - jak do tego doszło? Od czasu opuszczenia Nowej Zelandii przeprowadzałam się trzy razy do Australii i cztery razy do Wielkiej Brytanii. Mój mąż Colin pochodzi z Irlandii Północnej, więc tam właśnie osiedliliśmy się dwa lata temu. Zawsze marzyłam o otwarciu własnego sklepu - Colin i ja rozmawialiśmy o pomyśle George & Brown od czterech czy pięciu lat, ale nigdy nie było odpowiedniego momentu, aby zapuścić korzenie!
Jaka była Twoja wizja George & Brown? George i Brown to moje panieńskie i małżeńskie nazwiska. Chciałam, aby był to sklep, obok którego przechodząc pomyślałabym: "Wygląda zabawnie, chciałabym tam wejść". Postawiliśmy na motyw vintage, retro i mamy tatuażystę, który wynajmuje jeden z naszych pokoi na piętrze. Oferujemy zabiegi gorącymi ręcznikami po każdym strzyżeniu dla dorosłych, golenie gorącymi ręcznikami, przycinanie brody i bony upominkowe. Jesteśmy w trakcie wprowadzania własnej gamy produktów, na początek z trzema produktami.
Czy macie plany rozbudowy sklepu? Tak. Mamy dużo miejsca w sklepie: pokój nad nami, który jest wynajmowany przez tatuażystę, kolejny pokój nad nim i pokój z tyłu, który jest nawet większy niż sklep. Zdecydowanie zadomowiliśmy się tu teraz z siedmiomiesięcznym dzieckiem, a oprócz tego szkolę Colina w zakresie strzyżenia i stylizacji, a on przeszedł kurs golenia na gorąco.
FB @Georgeandbrown IG @georgeandbrownbarbershop